Sanktuarium Maryjne Matki Bożej Zwiastowania

Parafia Św. Małgorzaty i Św. Augustyna w Witowie

 

 

Jak powstała orkiestra

 Przy większości starych klasztorów w Polsce powstawały ośrodki muzykowania i kapele. Wzmianki o tym można znaleźć w starych klasztornych księgach. Niestety, o muzycznej przeszłości Witowa niewiele wiadomo, bo w przypadku tutejszego opactwa Norbertanów nie zachowały się żadne takie zapisy. A było ono drugim, po Hebdowie (koło Nowego Brzeska w Małopolsce), najbogatszym klasztorem tego zakonu na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Może dlatego, że opactwo było kilkakrotnie przebudowywane i nie ominęły go pożary, a w 1819 roku ukazem carskim nastąpiła kasata zakonu. Jego majątek i dokumentacja zostały więc częściowo zniszczone, rozproszone lub rozgrabione.  

W Archiwum Archidiecezjalnym w Łodzi zachowała się tylko krótka informacja, że w 1810 roku w kościele były „47-głosowe organy, w oratorium pozytyw, a ponadto kotły, dwie waltornie, dwie trąby i czworo skrzypiec”. Jednak w dokumentach nie wymienia się ani zatrudnionych tam organistów, ani pracujących w kapeli muzyków.

 Pierwsze wzmianki o powstaniu orkiestry parafialnej pochodzą z 1913 roku. Proboszczem był wtedy ksiądz Bronisław Jaskulski i to on jest uznawany za jej założyciela. Na początku nie było właściwych instrumentów i nauczycieli. Trzeba też było zebrać chętnych i nauczyć ich razem grać w orkiestrze. W styczniu 1914 roku organistą został Wincenty Wojciechowski, „człowiek uzdolniony i wykształcony, który skończył szkołę organistów w Warszawie”. Energicznie podjął dzieło tworzenia zespołu. Był pierwszym kapelmistrzem. Rozpoczęto zdobywanie funduszy na zakup instrumentów. Proboszcz Jaskulski poprosił parafian o wsparcie. Ogłosił z ambony, że jeśli każdy gospodarz da rubla - będzie orkiestra”. W kilka niedziel zebrał na tacę 300 rubli (Witów był wtedy w zaborze rosyjskim, rubel był obowiązującą walutą).

Za te pieniądze 26 marca 1914 roku proboszcz kupił w Pracowni Instrumentów Muzycznych p. Arciszewskiego w Warszawie instrumenty używane, ale w dobrym stanie. Były to: cztery kornety B, dwa tenory B, jeden baryton, trzy alty Es, jeden bas B, jeden bas Es, duży bęben, dwa klarnety B, flet C i talerze. Kupił też szafy na instrumenty i 18 drewnianych pulpitów do nut. Ponieważ lekcje gry na instrumentach można było organizować tylko wieczorami, potrzebna była jeszcze duża lampa naftowa. Tę przyszli muzycy kupili „z własnej kieszeni”, a naftę do lampy kupowano za pieniądze z kasy kościelnej.

Spisano też regulamin pod tytułem „Ustawa dla orkiestry parafialnej w Witowie”. Punkt pierwszy mówił, że „ orkiestra zawiązuje się w celu uświetniania nabożeństw, procesji, pielgrzymek religijnych bliższych i dalszych, pochodów lub innych uroczystości religijnych i patriotycznych”. Dalej mowa była o tym, że wspomniane uroczystości obsługiwane są bez wynagrodzenia, natomiast za „występy prywatnej natury, jak to w czasie ślubu, pogrzebu, majówki, wesela, przedstawienia teatralnego, zabawy itp. orkiestra pobiera wynagrodzenie”. Tutaj wyjątkiem stały się tzw. pogrzeby koleżeńskie”, tzn. orkiestra grała za darmo, kiedy zmarł ktoś z rodziny członka zespołu w tzw. pierwszej linii, czyli ojciec, matka, brat lub siostra. Z pieniędzy, które zarabiano na prywatnych uroczystościach, finansowano naprawę i zakup instrumentów oraz zabawy dla członków orkiestry.

Punkt 9. tej ustawy dziś wydaje się archaiczny. Określa, kto mógł należeć do orkiestry. Otóż  przyjmowano tylko mężczyzn katolików, dobrych obyczajów, poczynając od 12. roku życia”. Ten punkt regulaminu dawno przestał być przestrzegany i od wielu lat orkiestra przyjmuje do swojego grona także dziewczęta.

Orkiestra prężnie działała w latach 20. i 30. Z tego okresu zachowało się kilka zdjęć, ale niestety, nie ma żadnej kroniki, która lepiej pozwoliłaby opowiedzieć o ludziach, którzy ją tworzyli.

 Działalność zawieszono w czasie II wojny światowej. Wtedy też zaginęła część instrumentów. Były ukryte na terenie kościoła, ale zostały prawdopodobnie ukradzione. Chociaż po wojnie brakowało ludzi i funduszy, orkiestrę udało się reaktywować już w 1945 roku. Pomógł upór Józefa Sęczkowskiego z Kolonii Witów, który grał w zespole jeszcze przed wojną. Pomogło wsparcie ówczesnego proboszcza ks. Władysława Ditrycha (w Witowie w latach 1938-1946), który podczas okupacji ukrywał na plebanii kapłanów, ratując ich przed wywiezieniem do obozu albo do pracy w Niemczech. Proboszcz pochodził z zamożnej rodziny, która miała w Piotrkowie browar, dlatego sfinansował z własnej kieszeni zakup części instrumentów, które zaginęły.

Z kolei Józef Sęczkowski kompletował zespół. Razem z Romanem Robertem namawiał do powrotu starych muzyków. Przynosił im instrumenty do ćwiczeń, szukał młodzieży chętnej do nauki oraz pieniędzy na wznowienie działalności. Do kościoła wrócił też przedwojenny organista Mikołaj Kozera, człowiek wybitnie uzdolniony muzycznie, który podobno potrafił grać na każdym instrumencie i był świetnym nauczycielem. Znowu został kapelmistrzem i przejął muzyczną opiekę nad orkiestrą. Poza dawnymi muzykami, do zespołu przychodzili młodzi ludzie powracający z wojska i tamtejszych orkiestr. Przychodziła młodzież, która chciała rozwijać swoje umiejętności. Wielu dzisiejszych najstarszych członków zespołu zaczynało swoją przygodę z graniem w wieku  10-12 lat. Podobnie jak ci z pierwszej orkiestry pochodzili głównie z Kłudzic, Zalesic, Witowa, Poniatowa i Uszczyna.

 Na początku istnienia orkiestrę i chór prowadzili organiści. Tak było w przypadku Wincentego Wojciechowskiego i Mikołaja Kozery. Ale z czasem te funkcje rozdzielono i w latach powojennych orkiestra miała swoich kapelmistrzów. Byli nimi m.in.: Zenon Drozdowicz, Stanisław Pingot, Stanisław Kulbat i Zdzisław Michalski. Konieczne stało się też wprowadzenie funkcji prezesa, czyli osoby organizującej codzienną działalność. Pierwszym prezesem (od 1946 do początku lat 80.) był Józef Sęczkowski. Potem przez wiele lat sprawował tę funkcję Eulogiusz Bauer (1984-2011). Obecnie prezesem jest Józef Piechura.

 Zrodził się pomysł wyjścia w świat” i zaprezentowania umiejętności na różnych konkursach. Jednak w czasach komunistycznych orkiestra parafialna nie była tam mile widziana, a władze chciały ograniczyć jej aktywność wyłącznie do murów kościelnych. Dlatego, żeby sobie tej drogi nie zamykać, konieczne stało się pewne przemodelowanie statusu i przypisanie orkiestry do jakieś organizacji.

Najbardziej naturalną i mającą na wsi bogatą tradycję była Ochotnicza Straż Pożarna. Dzięki pomocy sponsorów zakupiono mundury i orkiestra zaczęła występować pod szyldem OSP Witów. Z powodzeniem rywalizowała z innymi w ówczesnym województwie piotrkowskim (obecnie łódzkim) i poza jego granicami, o czym świadczą puchary, dyplomy i wyróżnienia, które eksponowane są w sali prób. A pochodzą z występów m.in.: w Zelowie, Tomaszowie Mazowieckim, Sulejowie, Radomsku i Piotrkowie Tryb.

 Praca na rzecz orkiestry to praca z gatunku tych charytatywnych, po godzinach. Rodzaj społecznej służby, która bierze się z potrzeby wspólnego działania, miłości do muzyki, rodzinnej tradycji. Kiedy pytam członków orkiestry, dlaczego w niej grają, najczęściej odpowiadają: bo lubię grać, bo to tradycja rodzinna, bo mogę to robić z przyjaciółmi. Piękne i proste odpowiedzi.

 Dzisiaj jest łatwiej: są komórki, samochody, internet. Nie trzeba wychodzić z domu, żeby zorganizować spotkanie, żeby wspólnie gdzieś wystąpić, poćwiczyć. A kiedyś, żeby to zrobić, trzeba było albo obejść, albo na rowerze objechać wszystkie okoliczne wioski. Trwało to kilka godzin. To był ogromny wysiłek.

Dzięki takiemu zaangażowaniu i poczuciu odpowiedzialności członkowie orkiestry mogą świętować kolejne jubileusze jej istnienia. Do tej pory zorganizowano trzy: w 1964 roku na 50-lecie; w 1993 roku z okazji 80-lecia, a w 2004 roku świętowano 90. rocznicę. Były msze w kościele parafialnym, okolicznościowe koncerty, przemówienia, ważni zaproszeni goście, odznaczenia dla zespołu i wieczorem wspólna zabawa.

Teraz obchodzimy wspaniałe 100-lecie. Zmieniło się wielu kapelmistrzów i odeszło „do wieczności” wielu członków zespołu. Ich miejsce zajęły nowe pokolenia, bo muzykowanie w orkiestrze to dla wielu rodzin w parafii piękna tradycja. Dzięki temu uroczystości nie tylko religijne, ale patriotyczne i strażackie mają godną muzyczną oprawę. To wielkie osiągniecie całej społeczności. Założyciel orkiestry ks. Bronisław Jaskulski byłby dumny z tego, jak następne pokolenia rozwinęły i twórczo realizują jego ideę z początku wieku.

  

Głównym źródłem wiedzy historycznej był tekst księdza kanonika Grzegorza Gogola, w latach 2001-2007 proboszcza w Witowie. Znalazł w archiwach informacje, wydawałoby się bezpowrotnie utracone. Ponieważ nie prowadzono, żadnej kroniki, jego wysiłek okazał się bezcenny. Informacje pochodzą również ze strony interentowej parafii, której opiekunem merytorycznym jest ks. Waldemar Kulbat. Adres: www.parafiawitow.netstrefa.com  

Ogromną pomoc zawdzięczam zarządowi orkiestry i jego prezesowi p. Józefowi Piechurze. Szczególne podziękowania należą się: p. Stanisławowi Wróblewskiemu, który odnalazł najcenniejszą pamiątkę, czyli pierwsze zdjęcie orkiestry oraz pomagał rozpoznać jej muzyków. Posiadał też w swoim archiwum historyczne zdjęcia. Dziękuję p. Antoniemu Kafarowi i p. Janowi Wójtowiczowi, którzy dostarczyli część zdjęć, i którzy opowiadali o przedwojennej i powojennej historii orkiestry A także Annie Żabińskiej za zdjęcia współczesnej orkiestry i całego jej dorobku i Katarzynie Kaliszuk-Stankowiak za wspaniały projekt graficzny albumu i wsparcie.

 

Grażyna Żabińska