Parafia Św. Małgorzaty i Św. Augustyna w Witowie

 

 

NIEDZIELA 51-52/ 1998- Edycja łódzka

Kapłan wierny - ks. Roch Łaski

 

 Historia naszej archidiecezji zawiera piękne karty ukazujące życie poszczególnych kapłanów, pełnych poświęcenia i ofiary. Do duszpasterzy, o których nie można zapomnieć należy ks. Roch Łaski, więzień obozu w Dachau, po wojnie proboszcz witowski. Ten, kto prześledzi jego życie naznaczone stygmatem cierpienia może śmiało nazwać go męczennikiem.

Roch Łaski urodził się 16 sierpnia 1902 r. w miejscowości Gulewo; w powiecie gostynińskim. Rodzice, Michał i Józefa, wszczepili swym dzieciom (a było ich kilkoro) religijne wychowanie. W 1922 r. Roch Łaski zapukał do furty seminarium w Łodzi. Podczas studiów zyskał sympatię wszystkich; lubili go profesorowie i koledzy; imponował siłą fizyczną, zdrowym humorem i oryginalnym dowcipem, a przede wszystkim pilnością i pobożnością. Wyświęcony na kapłana 13 listopada 1927 r. w Łodzi, rozpoczął pracę duszpasterską w Jeżowie, a potem w Rudzie Pabianickiej i katedrze łódzkiej. Jeszcze przed wojną był proboszczem parafii w Łękawie i Żeroniach. Podczas kampanii wrześniowej w 1939 r. pełnił funkcję kapelana wojskowego przy obronie stolicy. Rodzina otrzymała nawet wiadomość, że zginął podczas walk, ale wkrótce ta informacja okazała się nieprawdziwa. Został aresztowany 6 października 1941 r. i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie, od 30 października tegoż roku przebywał w obozie koncentracyjnym w Dachau. Otrzymał numer obozowy 28328. Doznał tam wielu upokorzeń: bicia, głodu, pracy w kamieniołomie. Ks. Łaski nie spisał przeżyć obozowych, czasem opowiadało nich swojej rodzinie, która do dziś przechowuje te wspomnienia.

Wyzwolenie, którego doczekał nastąpiło 29 kwietnia 1945 r. Nadal jednak przebywał w Dachau. Służył tam swym kapłaństwem. Nie można było, bowiem rozesłać ocalałych więźniów do domów, poddawano ich leczeniu, przygotowywano dokumenty itp. Wtedy ks. Roch Łaski pełnił funkcję kapelana Polskich Sił Zbrojnych w stopniu majora. Zachowała się jego legitymacja wystawiona 7 listopada 1945 r. a także kilka fotografii, na których widać ks. Łaskiego odprawiającego Mszę św. w Dachau. Adnotacja Punktu Emigracyjnego w Legnicy zachowana w tej legitymacji pozwala ustalić datę powrotu ks. Łaskiego do kraju na dzień 14 kwietnia 1946 r. Wracał do Polski w mundurze wojskowym z dystynkcjami i krzyżem w klapie. (Nie od razu można było zdobyć sutannę). Jego powrót podobnie jak ubiór nie podobały się ówczesnej władzy. Będzie to początek kolejnej drogi krzyżowej kapłana.

Wrócił do parafii w Żeroniach, wkrótce otrzymał przeniesienie do Witowa. Pracował tu bardzo gorliwie wiele dokonując. W kruchcie witowskiej świątyni umieszczone są nazwiska wszystkich proboszczów tej parafii. Jako trzynasty wpisany jest ks. Roch Łaski. Podczas prawie trzech lat pasterzowania, piękną postawą pełną uczynności i poświęcenia zjednał sobie serca parafian. Wspólnie z nimi otynkował duży kościół, ufundował dzwony, urządził misje, zaprowadził i ugruntował nabożeństwo do Serca Jezusowego. Wszystko, co czynił wypływało z miłości do Boga i Ojczyzny. Już na swym obrazku prymicyjnym napisał motto: „Bogu i Ojczyźnie". I w tej służbie autentycznie się spalał. W kronice parafialnej Ksiądz Roch nie napisał ani jednego zdania. Natomiast pamiątką z okresu jego pracy w Witowie jest wpis dokonany podczas wizytacji duszpasterskiej parafii 3-4 czerwca 1948 r. przez bp. Michała Klepacza. Pasterz diecezji wyraził wielkie uznanie dla pracy ks. proboszcza Łaskiego, dla jego energii, mimo przebytego obozu w Dachau. Wpis kończy się błogosławieństwem udzielonym proboszczowi i parafianom.

Pracy duszpasterskiej ks. Rocha Łaskiego towarzyszyła droga krzyżowa. Nieustannie był o coś posądzany przez UB, wzywany na przesłuchania, nierzadko wywlekany do lasu i bity. Jego przeszłość związana z postawą patriotyczną nie podobała się organom bezpieczeństwa. Zachował się list ks. Łaskiego do rodziny, pisany w Witowie 21 kwietnia 1949 r. Dziękuje w nim za życzenia świąteczne i przeprasza za to, że długo nie odpisywał gdyż „był trochę chory". Można się domyślać, o jaką chorobę chodzi. W Wielki Piątek 1949r. ks. Łaski został przy ołtarzu aresztowany przez UB i wywieziony z Witowa, a następnie umieszczony na oddziale neurologicznym szpitala przy ul. Aleksandrowskiej w Łodzi. Był poddawany przeróżnym torturom. Matka i siostra ks. Łaskiego otrzymały zgodę, na odwiedziny. Ksiądz Roch powiedział im wówczas, że widzą się po raz ostatni, pokazał poranione plecy. Swym bliskim powtórzył zdanie, które wypowiadali do niego pracownicy UB: „Ksiądz mógł Dachau przeżyć, ale UB ma lepsze metody niż gestapo i tu ksiądz nie przeżyje". Okazało się to okrutną prawdą, bo już 13 maja 1949 r. odszedł z tego świata.

Tuż przed śmiercią, ks. Roch Łaski otrzymał list od swoich parafian, w którym zapewniają go o modlitwie w intencji jego powrotu do zdrowia i do parafii. Pisali m.in. „Powszechnie się słyszy głosy, że takiego proboszcza Witów już dawno nie miał, takiego gospodarza i takiego ojca". List nosi datę 6 maja 1949r.

 Ostatnią wolą zmarłego kapłana było pragnienie, by został pochowany na cmentarzu w Witowie. Pogrzeb miał miejsce w Witowie 16 maja 1949r. Przybyło 33 kapłanów. Uczestniczyły w nim delegacje parafialne' i tłumy wiernych. Obrzędom pogrzebowym przewodniczył ks. dziekan Z. Wertyński, a kazanie wygłosił kolega i druh z obozu - ks. Wacław Sitek. Porównał w nim życie ks. Łaskiego do poszczególnych części Mszy św. Ostatnie słowo przy grobie wypowiedział ks. Józef Olczyk, pochodzący z parafii witowskiej.

 Ks. Roch Łaski jest jedynym proboszczem pochowanym na cmentarzu w Witowie. Za kilka miesięcy, w maju przypadnie 50. rocznica jego męczeńskiej śmierci. Nie można nie zauważyć tej daty i tego pięknego życia naznaczonego olbrzymim cierpieniem. Dzięki takim ludziom my żyjemy i cieszymy się wolnością. Czy zdajemy sobie z tego sprawę?

Ks. Krzysztof Nalepa