Parafia Św. Małgorzaty i Św. Augustyna w Witowie

 

 

 

Panie Maria Jędralska i Anna Nernheimowa

    Panie Maria Jędralska i Anna Nernheimowa to niezwykłe, choć bardzo skromne  osoby, godne wspomnienia w historii naszej witowskiej parafii. Były one rodzonymi siostrami i zamieszkiwały w okazałym domu w Poniatowie, przy ul. Lipowej prowadzącej do kościoła parafialnego. Trzecia z sióstr była zakonnicą i bardzo rzadko odwiedzała Poniatów. Panie Maria i Anna po wojnie były już wdowami. Pochodziły z inteligenckich, być może z ziemiańskich rodzin. Mężowie przed wojną byli inżynierami. Jeden z nich prawdopodobnie pracował w zarządzie kopalni. Obie Panie z racji wysokiego wykształcenia odgrywały dużą rolę we wspólnocie parafialnej. Przez wiele lat pracowały w gminnej bibliotece. Na początku lat 50. biblioteka  mieściła się w budynku witowskiej Szkoły Podstawowej. Spotkałem się z obiema Paniami w zasadzie dwa razy. Pierwszy raz w dzieciństwie, około roku 1950, zanim moi Rodzice wybudowali nasz dom. Mieszkaliśmy wtedy właściwie w sąsiednim pokoju, korzystając ze wspólnej kuchni. Były bardzo serdeczne i miłe. Opiekowały się mną i bratem w czasie gdy chorowałem na zapalenie stawów, opowiadały epizody z Ewangelii. Pamiętam miły nastrój jaki sprawiała kolorowa lampa, ciepła herbata i kochane Panie, które nam, dzieciom czytały baśnie lub opowiadały ciekawe historie. Później, już po świeceniach kapłańskich, nieraz odprawiałem Mszę św. w kaplicy domu, w którym obie Panie mieszkały pod opieką  sióstr zakonnych. Pani Maria bardzo się cieszyła że zostałem księdzem. Ale Panie Maria i Anna działały też na zewnątrz. To one zachęcały wielu młodych i starszych do czytania wartościowych książek. Obie Panie były też wspaniałymi pielęgniarkami i niosły pomoc potrzebującym pomocy. Pani Maria i Anna były bardzo związane z parafią, na dobre i złe. Kiedy został uwięziony wspaniały kapłan, do dzisiaj wspominany przez parafian, ks. prob. Roch Łaski, później zamordowany przez ubeków, bardzo to przeżywały. Świadczy o tym list, skierowany do uwięzionego księdza proboszcza, odnaleziony po latach.

 Oto list pisany przez przedstawicieli parafii do  ks. Łaskiego, który po pobycie w więzieniu przebywał w szpitalu w Łodzi: “Czcigodny Księże Proboszczu! Korzystam z okazji, aby od nas i od wielu, wielu parafian, przesłać naszemu Czcigodnemu i Ukochanemu Ks. Proboszczowi, najserdeczniejsze pozdrowienia i życzenia prędkiego powrotu do zdrowia! Ks. Proboszcz musi być zdrów i wrócić do nas, aby się samemu przekonać, jak Go parafianie cenią i kochają! Powszechnie słyszy się głosy “że takiego proboszcza Witów już dawno nie miał, takiego gospodarza i takiego ojca.” Modlą się więc gorąco parafianie dla Niego o zdrowie z taka wiarą, którą w sercach naszych sam Ksiądz Proboszcz ożywił i swym przykładem nas nauczył! Odbyła się już jedna Msza św. w kościele O.O. Bernardynów, potem będą i inne Msze św. i modlitwy o zdrowie Ks. Proboszcza, a choć dziś Pan Jezus doświadcza, to może dla większego uświęcenia Księdza Proboszcza i Jego owieczek! Cała parafia nasza czeka z utęsknieniem prędkiego powrotu Czcigodnego Księdza Proboszcza. Łącząc wyrazy głębokiego szacunku, polecamy gorąco modlitwy nasze miłosierdziu Bożemu. – Maria Jędralska, Anna Nernheimowa, Wańkowska i Kuśmierska z Zalesic – d. 6/V. 49 r.” Powyższy list napisany szlachetnym charakterem pisma, zawiera zwroty grzecznościowe i myśli, które świadczą wiele o naszych Paniach, o ich szlachetności i oddaniu.

    Pod koniec lat 50. panie Maria i Anna sprowadziły do swego domu siostry Oblatki Serca Jezusa. W zamian za opiekę nad nimi do śmierci, ofiarowały swój dom na cele zakonne. Później Zgromadzenie  sprzedało dom, który znalazł się w innych rękach. Po Paniach Marii i Annie pozostała mała kapliczka w ogrodzie. Obie siostry pochowane są na cmentarzu w Witowie, przy starym drewnianym kościółku św. Marcina, zaraz obok ks. Łaskiego. Na ich grobie znajdują się dwie tablice. Treść na pierwszej brzmi: “Z Burkackich – Maria Jędralska – 1880 + 11.VIII.1979”. Napis na drugiej: “Z Burkackich – Anna Nernheim – 1882 + 26.IX.1959”. Może ktoś byłby w stanie podać więcej szczegółów o opisywanych osobach. Warto by pozostały one w naszej wdzięcznej pamięci.

Ten tekst przeczytał Staszek Zakrzewski i nadesłał uzupełnienie. Jest ono następujące:

“Twoje wspomnienie o pp. Jędralskiej i Nernheimowej na stronie internetowej czytałem. Pamiętam, że miały także rodzoną siostrę, która była zakonnicą-szarytką; kilka razy ją spotkałem, zapamiętałem, że wtedy przyjeżdżała do Poniatowa z Krakowa. Mogła też być jakiś czas w Watykanie, bo obie Panie (Ciocie, jak je z Andrzejem nazywaliśmy) pozwalały mi oglądać znaczki watykańskie na kopertach otrzymywanych przez nie listów (było to w latach pięćdziesiątych, gdy zbierałem znaczki). Ale oczywiście listy mogły przychodzić i od kogoś innego, więc ich siostra-szarytka mogła w Watykanie nigdy nie być. Musiały mieć też i brata, bo dość często do Poniatowa przyjeżdżał ich bratanek, dr Henryk Burkacki. Był lekarzem, mieszkał w Warszawie/..../ Ciekawostką jest fakt, że ich dom w Poniatowie zaprojektował i wybudował przed wojną mój Dziadek, ale nie Józef Tokarski lecz Ignacy Zakrzewski, Ojciec mego Ojca. Był on budowniczym, skończył Szkołę Wawelberga w Warszawie, specjalizował się w budowie linii kolejowych - po ukończeniu Wawelberga budował koleje na Krymie. Z tego co pamiętam z opowieści mej Cioci (rodzonej starszej siostry mego Ojca), to on projektował i budował kolejkę Sulejów - Piotrków i z tego powodu znalazł się w Sulejowie, gdzie zbudował dom (stoi do dziś) i pozostał do śmierci”. 

Ks. Waldemar Kulbat